RSS

Kwiat paproci

Legendy o kwiecie paproci, zwanym też "Perunowym Kwiatem" (napięcie w przyrodzie podczas burz miało sprzyjać kwitnieniu tej roślinki) znane są z przeróżnych podań i gdzieniegdzie przetrwały do dziś. Opowiadają o wielu ludziach którzy błądzili po lasach i mokradłach próbując odnaleźć magiczny, obdarzający bogactwem, siłą i mądrością, widzialny tylko przez okamgnienie kwiat paproci. W podaniach czeskich i niemieckich znalazca kwiatu paproci powinien szukać skarbów w ciemnym borze. We francuskich - na najwyższym w okolicy wzgórzu, do którego ma dobiec przyświecając sobie ognistym kwiatem jak pochodnią. W legendach rosyjskich natomiast po zerwaniu gorejącego kwiatu należy wyrzucić go jak najwyżej w powietrze i szukać skarbu tam, gdzie spadnie. A zdobycie rośliny nie było łatwe - strzegły jej widzialne i niewidzialne straszydła, czyniące straszliwy łoskot, gdy tylko ktoś próbował się do perunowego kwiatu zbliżyć...
A oto jedna z wersji:

W jednej z wiosek położonych u stóp Ślęży mieszkał samotnie młody kowal, któremu rodzice dali na imię Sławomir. Od dziecka ojciec uczył go ciężkiego fachu kowala, a matka karmiła go dobrze wiedząc, że musi on mieć siłę by podołać kowalskiej robocie. A mimo, że kowalstwo to fach trudny i żmudny to jednak pokochał go Sławomir i w kuźni spędzał każdą chwilę. Kiedy wieś nawiedziła zaraza rodzice Sławomira zmarli, zostawiając go samego. Prowadził, więc sam kuźnię, a żal swój po stracie rodziców wyładowywał w pracy. Stukot młota o kowadło słychać było we wsi od świtu do zmroku. Roboty nigdy mu nie brakowało, a kuźnia stała się całym jego światem. Był on bardzo samotny. Aż razu pewnego bezdzietni sąsiedzi młodego kowala przygarnęli dziewczynę sierotę. Na imię jej było Ludomira, ale wujostwo wołali do niej Ludka. Spodobała się ona młodemu kowalowi i często zerkał za nią przyjaźnie. Ludce też nie był on obojętny. Razu pewnego odwiedził wieś kramarz sukiennik, który płótna piękne, barwione i wstążki sprzedawał. Kram swój rozłożył nieopodal kuźni, a kiedy handlować przestał z mieszkańcami wsi chętnie rozmawiał. Opowiadał o dziwach, które się w świecie działy, a ludzie słuchali go radzi. Słuchał go także Sławomir, a najbardziej podobała mu się opowieść o dziwnym kwiecie, który zakwita w lesie tylko w jedną noc i jest kwiat, który szczęście przynosi temu, kto go znajdzie.

Kiedy już wszyscy się rozeszli, a kramarz zbierał się do odjazdu poprosił go Sławomir by mu o tym kwiecie więcej opowiedział. Tedy kramarz przysiadł jeszcze na chwilę i to, co o tym dziwnym kwiecie wiedział młodemu kowali przekazał. Ten dziwny i czarodziejski kwiat zakwita tylko raz w roku, w noc świętojańską, czyli z 23 na 24 czerwca. Zakwita w najbardziej odległym i dzikim lesie na zboczu pobliskiej góry sobotniej. A kto go znajdzie ten szczęście zdobędzie. Kramarz odjechał a Sławomir nic tylko o tym kwiecie cudownym myślał i wszystkim o nim opowiadał jak i o tym, że w noc świętojańską i on swego szczęścia poszuka. O niczym innym nie można z nim było rozmawiać toteż ludzie dotychczas życzliwi kowalowi unikali z nim wszelkich kontaktów. Nikt już tu nie przystawał by z młodym kowalem pożartować. Nawet śliczna Ludka ze smutkiem na Sławka spoglądała i żal jej było, że nie jest on już taki jak kiedyś. Ale on tylko jedno jej w kółko powtarzał; - zobaczysz Ludka jak ja ten kwiat znajdę to i szczęście pod ten dach zawita, a wtedy ja o twą rękę poproszę. Obietnice te nie cieszyły już Ludki, bo widziała, że opowieści o kwiecie paproci stały się jego obsesją. Aż przyszła piękna noc świętojańska. Parna, gorąca noc, najkrótsza w roku. Młodzieńcy i panny tańczyli wokół ogniska nad rzeczką, wianki na wodę puszczali i wróżyli, która to panna najwcześniej za mąż wyjdzie. Była wśród nich i Ludka, tylko Sławka nikt nie widział. A Sławek tym czasem nie bacząc na nic przedzierał się przez gęsty las na zboczach Ślęży. Chodził po lesie już kilka godzin, z sił całkiem opadł, ubranie na nim podarte, ręce i twarz gałęziami podrapane, a w oczach dziwny blask. I kiedy sam już nadzieję trącić zaczął, nagle w skały załomie zobaczył dziwny blask, kiedy podszedł bliżej ujrzał kwiat błyszczący, promieniejący dziwnym, zimnym blaskiem, kwiat, jakiego nigdy, nigdzie nie widział, niepodobny do żadnego innego kwiatu. Kiedy dłoń po niego wyciągnął usłyszał dziwny głos, który rzekł:
- Witaj Sławomirze, jeżeli kwiat ten zerwiesz, szczęście zdobędziesz. Pracować nie będziesz musiał a i tak w komorze worki złotych monet będą stały, a ile wydasz wnet tyle samo w nich przybędzie. Ale pamiętaj, że nikomu kwiatu tego cudownego pokazać nie będziesz mógł ani bogactwem swym dzielić się z nikim. Jeśli to zrobisz czary działać przestaną. Zastanów się zanim go zerwiesz.
Zerwał Sławomir kwiat zaczarowany, za pazuchę go schował i w dół zbocza zaczął schodzić. Kiedy do wsi się zbliżał bojaźliwie rozglądać się wokoło zaczął czy nikt go nie widzi. Wrócił do chaty, kwiat w komorze postawił i mimo, że noc była ciemna zrobiło się w niej jasno jak za dnia. A w każdym kącie komory stał wielki wór złotych monet. Nabrał Sławomir pieniędzy do kieszeni, nacieszyć się nimi nie mógł, aż sen go zmorzył i w komorze usnął. Następnego ranka dzień wstawał piękny, kiedy Sławomir ze snu się obudził zaczął myśleć jak skarb swój i szczęście swoje przed ludźmi ukryć. Do kuźni pobiegł i tam sztaby i kłódki robić zaczął. Pracował tak do wieczora, a przez pół nocy zamki te na drzwiach komory przybijał. Noce spędzał w komorze skarbu swego doglądając. W dzień do kuźni nie zaglądał. Palenisko wygasło, wesołe iskry już tu nie skakały, ustało też dzwonienie młota o kowadło. Zrobiło się tu smutno i cicho. Ludzie we wsi dziwili się, że Sławka nigdzie nie widać, a jak się gdzieś pokazał to tylko przemykał samotnie z nikim nie rozmawiając. Raz tylko do kościoła przyszedł, ale gdy kościelny na tacę zbierał odwrócił się kowal od niego i do kieszeni nie sięgnął. Nie wspomógł także jałmużną żebraka przed kościołem siedzącego. Wszyscy patrzyli zdziwieni, bo takie zachowanie nie było do niego podobne. Na próżno Ludka wypatrywała Sławka, a nawet jak go gdzieś z daleka zobaczyła ten oczy od niej odwracał, nie uśmiechał się, nie zagadał. Ludzie po wsi gadać zaczęli, że opętały go złe moce i tylko jedna Ludka prawdy się domyślała. Ale cóż było robić zajęła się codzienną pracą i tylko wieczorami żal i tęsknota za młodym kowalem ją nachodziła. Minęło lato i jesień złota, a drzwi kuźni stały zamknięte, czasami tylko młody kowal na koniu przez wieś przemykał, nikomu się nie kłaniał, ludzi mu życzliwych nie pozdrawiał i z nikim nie rozmawiał. Podobno jeździł do miasta, w karczmach przesiadywał, a kiedy ktoś się do niego przysiadał i zagadać chciał jak to przy dzbanie wina tedy wyganiał każdego i sam w kącie siedział. Wychudł, twarz mu się zmieniła, uśmiechu na niej nikt nie widział tylko ten dziwny błysk w oczach, srebrny i zimny jak kamień. I tylko Ludka pamiętała jeszcze złote iskry w oczach Sławka i uśmiech na jego twarzy. Przyszła zima, w każdej chacie szykowano się do wigilii, w wielu chałupach skromnej, ale jakże uroczystej. Już szykowano siano, które w snopkach w kącie izby stawiano, ozdabiano piękne drzewka, szykowano jadło. Radość i nadzieja gościła w ludzkich sercach. Tylko Sławek był sam. Uprosiła Ludka u wujostwa by wolno jej było Sławka na wieczerzę wigilijną zaprosić. Widząc smutek w oczach dziewczyny i pomni tradycji, która nakazuje wędrowca czy samotnego na wigilię poprosić przystali na jej prośbę. Poszła tedy Ludka pod kuźnię i do drzwi domu Sławka pukać zaczęła. Kiedy ten drzwi uchylił zobaczyła dziwny, zimny blask i chłód poczuła.
- Sławku - rzekła - wujostwo i ja prosimy cię pięknie na wieczerzę wigilijną. Przyjdź do nas, nie siedź tak sam w tę noc narodzenia Pana. I w oczy jego zimne zajrzała, i ciepłą dłonią jego dłoń schwyciła. Poczuł Sławek to ciepło, o istnieniu, którego już zdążył zapomnieć i jakaś dziwna tęsknota w sercu jego kiełkować zaczęła. Obiecał Ludce, że na wieczerzę przyjdzie. I przyszedł. Wszedł smutny do domu wuja Ludomiry, posadzono go za stołem, ugoszczono. Aż stała się rzecz dziwna. Kiedy przy opłatku wuj Ludki życzył mu zdrowia, miłości i szczęścia z tych dziwnych oczu łzy płynąć zaczęły. Przypadła Ludka do Sławka i zaczęła go przekonywać, że przecież nie jest on sam, że ludzie we wsi są mu życzliwi, a jak się dobrze rozejrzy to i może znajdzie wokół siebie dziewczynę, której serce bije do niego bardzo gorąco.
-Ależ ja jestem szczęśliwy, jestem najszczęśliwszy z was wszystkich - odparł Sławek.
-To, czemu twoje oczy są smutne, czemu twe usta nie wiedzą, co to uśmiech, dlaczegoś ciągle sam? - spytał go wuj Ludki.
-Usiądźmy do stołu, kolędę zaśpiewajmy może serce twe rozgrzeje się trochę.
I zaczęli śpiewać; o stajence, o pasterzach, o gwiazdce i nocy tej piękne. I słuchał Sławek, a wraz z każdym dźwiękiem wyśpiewanym przez Ludkę oczy jego zmieniać się zaczęły, rumieńców nabierać zaczął. Wrócił Sławek do swej chaty, wszedł do komory i na kwiat spoglądawszy zapytał;
- Co to za szczęście, którego dzielić z nikim nie mogę - już ja wolałbym suchy chleb jeść i wodą popijać byle bym mógł w oczy mej Ludki spoglądać, słuchać jej śpiewu i śmiać się razem z nią. Nie chcę ja takiego szczęścia. Pieniądze i złoto nie dają szczęścia, gdy człowiek nie ma miłości ani szacunku i przyjaźni innych ludzi.
Blask kwiatu paproci przygasać zaczął, a po chwili zgasł całkowicie. Usłyszał tylko Sławek szept, taki sam jak wtedy w lesie, gdy kwiat znalazł. Głos ten rzekł;
- mądrym jesteś człowiekiem Sławku, ale potrzeba ci było samotności byś miłości, która zaglądała w twe serce nie przegapił.
Wraz z kwiatem cudownym znikły wory złota, a Sławek wszedł do kuźni i na palenisku ogień rozpalił, drzwi szeroko otworzył by ci, którzy z pasterki wracali zagrzać się mogli.
A rankiem do drzwi wujostwa Ludki zastukał, do nóg im padł, podziękował za ratunek i o rękę swej miłej poprosił.
- Jesteś mu rada serdeńko ty nasza? - zapytał wuj, a Ludka oczy spuściła, rumieńcem się okryła i wujowi odparła:
-oj wuju, jak nikomu na świecie!
Wiosną wyprawiono huczne wesele, kuźnia już zawsze rozbrzmiewała śmiechem i dzwonieniem młotów, a z czasem przybyło kowalowi trzech pomocników podobnych do niego kubek w kubek. A nad wrotami kuźni zawisło wykute w żelazie serce, w środku, którego kwiat wyjątkowo piękny, dziwny jakiś, niepodobny do innych był umieszczony. Przypominał on kowalowi Sławomirowi, że szczęście rodzi się z miłości, a nie zimnego złota.

źródło: http://www.ogrody.mentalmesh.pl/index.php/legendy-o-kwiatach-ogrody.html#kwiatpaproci

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Facebook Twitter Stumble It więcej...

zakładki

aktualności Instytutu Arete (48) wieczory z medytacją (37) Człowiek (36) różności pozytywne (34) Monika Burzyńska (29) lepsze życie (27) medytacja (16) miłość (14) samodoskonalenie (13) samoświadomość (10) wizualizacja (10) Umysł PONAD Materią (9) Wydarzenia (9) naturalne życie (9) związki (9) psyche (8) warsztaty (8) nowa cywilizacja (7) zdrowie (7) 21 grudnia 2012 (6) Dusza (6) Umysł (6) postrzeganie (6) psychologia (5) wieczory z medytacją aktualności Instytutu Arete Monika Burzyńska (5) wolność (5) Krzyś Kummer (4) czas przejścia (4) kurs dobrego traktowania siebie (4) muzyka relaksacyjna (4) nagrania (4) percepcja (4) przesilenie zimowe (4) relacje (4) kręgi w zbożu (3) nowa era (3) psychiatria (3) woda (3) 2012 (2) Bashar (2) DNA (2) Kamallah (2) Rozmowy z Bogiem (2) Słowianie (2) czas (2) inteligencja (2) mózg (2) rzeczywistość (2) system (2) życie miasta (2) wieczory z medytacją aktualności Instytutu Arete Monika Burzyńska (1) 3 dni ciemności (1) 4 sierpnia 2012 (1) 4 wymiar (1) Bóg (1) Dalai Lama (1) David Wicock (1) Drunvalo Melchizedek (1) Eksperyment Rosenhana (1) Flower of Life (1) Ghandi (1) Kwantowy Dotyk (1) Kwiat Życia (1) Losar (1) Plejadianie (1) Tesla (1) UE (1) W Aureoli Poznania - opowiadania (1) badania rosyjskie (1) chemtrails (1) ciało (1) dzieci (1) edukacja (1) energetyczne pole ochronne (1) energetyzator wody z Kwiatem Życia (1) energetyzująca (1) ewolucja (1) geoinżynieria (1) gmo (1) kosmetyki naturalne (1) kot (1) la bella verte (1) leczenie dotykiem (1) leczenie energią (1) ludzkość (1) matematyka (1) medytacja dla ciężarnych (1) medytacja na nowiu Księżyca (1) medytacja pełni Księżyca (1) medytacja z Kwiatem Życia (1) mydlarnia (1) myśli (1) na nowiu (1) naturalne narodziny (1) nauka (1) nonkomformizm (1) nwo (1) nów (1) ochrona psychoenergetyczna (1) oczyszczająca (1) oddech miłości (1) odpromiennik (1) okno czasowe (1) pamięć (1) pełniowe medytacje (1) pisanki (1) poetycko (1) polepszanie pracy mózgu (1) poród z orgazmem (1) prawo (1) proroctwa Majów (1) przemiana (1) przestrzeń miłości (1) rozrywka :) (1) rytuał zimowego przesilenia (1) rytuały (1) rząd (1) równonoc wiosenna (1) różnosci (1) samouzdrawianie (1) smugi chemiczne (1) symbol szczęścia (1) tantra (1) terapia manualna (1) totalitaryzm (1) tybetański węzeł nieskończoności (1) uroda (1) water charger (1) wielkanoc (1) włosy (1) zielona piękność (1) zimowe przesilenie (1) zwyczaje (1) świat (1) święta geometria (1) życzenia (1)